Przy Katowickiej
Justynę gniecie dzika furia. Widzę to chwilę po tym, jak podjeżdżam w ciemną uliczkę na Saskiej Kępie. Katowicka. Filigranowa panna gdzież a gdzież by, stoi na chodniku, a raczej miota się, skacze, wrzeszcząc coś w kierunku kolesia, co obok. Stara się go kopnąć przy tym, albo przynajmniej ugryźć. Sam nie wiem, co się stara.